Patrzę czasem w zdumieniu na sforę moich chudych, smagłych kotów, lisiosprytnych bestyjek, które się w moim domu kłębią, kumulują i zwielokrotniają pod wpływem skoków, biegów, kłusów i galopów po cwał. Jak dzikie przetaczają się zwartą, niezniszczalną falangą kociego legionu po wszystkich pokojach.
Obsiadają rozgrzane piece, anektują ściany, lampy, sofy, kanapy, łóżka, ba – podporządkowują sobie nawet sufity, zniewalają zasłony, opanowują lodówkę, prężą się pod jarzmem koca, z każdego kąta domu wybiegając z ciągle i cudownie odnawialną energią na głupie zabawy, w dziecięcych podskokach stworzeń beztroskich, którym świat dawno się podporządkował, ba – poddał się wobec tych harców, najpewniej z bezsilności. Nawet bez wzdychania.
W moim domu pachnie mlekiem i macierzyństwem, w kątach męską rywalizacją i niespełnionymi ambicjami, w legowiskach – po prostu lenistwem. Roi się jak w ulu, za dnia bywa, że wrze, buzuje, bzyczy, wierci się i kręci, aż eksploduje, by nocami uspokajać się i wyciszać, odpoczywając. W tym wszystkim jestem ja, królowa matka, władczyni kocich umysłów i żołądków – najmądrzejsza, jedyna, najpiękniejsza. Wierna służąca, sprzątaczka, pani od czyszczenia kuwet i napełniania misek dobrem wszelakim, luksusowym i drogim. Ciotka od głaskania, umilania odpoczynku, organizowania zabawy oraz czasu wolnego. Ja, czyli oddana obsługa pokojowa, iron maiden, chodzący mop. I czasem się tylko zastanawiam kto bardziej choruje na głowę – ja czy moje koty?
A Ty? Czy Ty też zbzikowałeś, drogi Czytelniku?
Wielkie podziały ludzkości – Rzymianie kontra barbarzyńcy, Beatlesi kontra Stonesi, Lewandowski kontra Messi – wszystko…
Nie wiem, czy papież Grzegorz IX /1160-1241 r./ kiedykolwiek widział czarnego kota na własne oczy,…
Niezależnie od tego, czy właśnie przybył do Twojego domu wymarzony koci arystokrata z rodowodem i…
Z podawaniem kotu tabletki jest jak z budowaniem zamku z piasku w czasie huraganu –…
Po kilku latach stawiania oporu, stojąc przed decyzją czy dom po prostu opuścić i uciec…