Ostatni mój wpis na blogu nosił tytuł “Melancholia kociarza” i zaczynał się tymi słowami: “Są takie dni, czasem, choć nieczęsto, że mam zupełnie dość.”
I dziś mam dzień świstaka, siła melancholii ta sama, istota nieco inna. Pisałam już o tym na FB, ale wrzucam i tu. Bo kto tam wie Zuckerberga… A myślę, że tekst ważny.
I w komentarze do tego zdjęcia wcina się grupa oszołomów /tak, czubków, głupków i idiotów/, że to zdjęcie jest okropne, poniżające, godne potępienia, bo…. hodowle są nieludzkie. Anty-zwierzęce. Agresywne w stosunku do zwierząt. Bo…. hodowle mają czelność rozmnażać, w obliczu takiego ogromu bezdomności zwierząt. A potem te zwierzęta, uwaga, uwaga – sprzedają. Za pieniądze!! SKANDAL!!!
Do tego wszystkiego ktoś wrzuca słynny w necie plakat spod patronatu STOP PSEUDOHODOWLOM wyeksploatowanej ponad miarę suki ze szczeniakami i porównuje do suczki z Belgii. I tym samym my, hodowcy, zostajemy wrzuceni do jednego wora z psedohodowcami, a ludzie niosący ofiarnie pomoc bezdomnym zwierzętom zawiązują ten wór i wrzucają nas do odmętów tego samego bagna, byśmy się my – rozmnażacze wszelkiej maści /legalni i piraci/, razem paprali w jednym gównie.
I czytam to, i oczom nie wierzę. To kolejny raz jak pseudokociarze i pseudopsiarze /bo jak ich inaczej nazwać??/ ubliżają nam, hodowcom. I nie rozumiem tego, mamy takie same pasje, taką samą w gruncie rzeczy wrażliwość, podobne cele, a gdyby dać im do rąk kije, to by nas zatłukli. Bo rozmnażamy zwierzęta. I bierzemy za to kasę. Ale zaraz zaraz… czy hodowla to tylko rozmnażanie i kasa…? Czy oni są naprawdę tak naiwni? Czy może tak głupi? A może jedno i drugie?
Przyznam z ręką na sercu, że bezdomniakom pomagam, raz bardziej, raz mniej, na miarę swoich możliwości. Robię im za darmo strony, żeby znalezienie nowych domów było łatwiejsze, oddaję zapasy żwirku, czasem karmę, czasem legowiska i inne kocie pierdoły. Czasem wrzucę kilka złotych na konto, kupię coś na aukcji pomocowej. Mam w domu adoptowane psy, mam adoptowanego kota – kocham ponad wszystko, tak jak każdego innego z całej bandy czworonogów, z którymi mieszkam. Nie, nie jestem obojętna. Boję się tylko, że takie dyskusje jak ta opisana powyżej, nauczą mnie tej obojętności. Bardzo się tego boję.
Wielkie podziały ludzkości – Rzymianie kontra barbarzyńcy, Beatlesi kontra Stonesi, Lewandowski kontra Messi – wszystko…
Nie wiem, czy papież Grzegorz IX /1160-1241 r./ kiedykolwiek widział czarnego kota na własne oczy,…
Niezależnie od tego, czy właśnie przybył do Twojego domu wymarzony koci arystokrata z rodowodem i…
Z podawaniem kotu tabletki jest jak z budowaniem zamku z piasku w czasie huraganu –…
Po kilku latach stawiania oporu, stojąc przed decyzją czy dom po prostu opuścić i uciec…