Są takie dni, czasem, choć nieczęsto, że mam zupełnie dość. Wydaje mi się, że zaraz stracę rozum, oszaleję do reszty, a włosy pokryje mi dostojna biel postradanych zmysłów. Z troski, ze smutków, z nadmiaru wrażeń, z melancholii…
Kociska siedzą mi na głowie non stop. Jeden podlał drzwi – bo kocur, to znaczy. Bo może. Drugi, już kastrat, zrobił to samo – bo zazdrosny o możliwości o Pierwszego. Trzeci zrzucił szklankę, no bo akurat biegł, a ona wtargnęła na drogę. Czwarty puścił pawia na sofę, bo się przejadł. No zdarza się, nawet najlepszym. Piąty z Szóstym mają gile do podłogi – bo zamiast grzać się przy piecu, siedzieli na parapecie przy otwartym oknie. A prosiłam, nie słuchali. Siódmy śpi i chrapie, a Ósmy go podgryza, na co Siódmy reaguje wrzaskiem, a Ósmy dostaje po głowie. Ucieka, wpadając na Dziewiątego, który zszokowany biegiem spraw dodaje gazu i wskakuje na półkę z książkami, a książki zeskakują wystraszone na podłogę, również zszokowane takim przebiegiem spraw /choć się powoli próbują przyzwyczajać/. Dziesiąty poluje na muchę, która nie wiadomo skąd, tak w środku zimy, pojawiła się w pokoju. Chwyta ją w pyszczydło, a ona jeszcze brzęczy, walczy, buzuje, po czym znika w przełyku i już za moment dołączy do guzika, szpulki nici, drzazg drewnianych i śmieci z podłogi, czyli wszystkiego tego, co Dziesiąty dziś przełknął i próbuje trawić z marnym skutkiem /tak, tak, Dziesiąty jest bengalem/.
Jedenasty z Dwunastym bawią się z maluchami, które numerowane są od Trzynastki do Siedemnastki, albo i do Osiemnastki, bo Drugi, mimo iż stary koń, to bawi się tak samo jak dziecko, podpija mleko z cycka, a w głowie nadal bzdury lub pustka, naprzemiennie. Dziewiętnasty to mamuśka, która już dzieci odchowała, ale nadal się wtrąca Dwudziestej, gdy ta chowa swoje. Dwudziesty Pierwszy mały kurdupel dziś znów bez apetytu – nie zjadł karmy, nie chciał mięsa, mleka nie wypił. Pluje. Wybrzydza. Ale ukradł szynkę z kanapki, na co Trzeci, Siódmy i Piętnasty oburzeni, że chamidło, ukradło, samo żre i nie chce się dzielić. Dwudziesty Drugi zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach już godzinę temu i najpierw mnie to cieszyło, bo jednego dziada mniej, ale teraz się niepokoję i trzeba szukać. Dwudziesty Trzeci dziurę sobie wydrapał na karku, bo coś swędziało, a pazurów nie dał obciąć. Więc latam za nim z nożyczkami, latam z nożyczkami, z nożyczkami, z nożyczkami, chodź tu draniu, wszarzu, pchlarzu, potworo!!!
Serce płynie roztopione i okleja wszystko słodyczą. Za plecami tłucze się kolejny kubek. A niech się tłucze!
Po kilku latach stawiania oporu, stojąc przed decyzją czy dom po prostu opuścić i uciec…
Sparta – porodowe know how. Pierwsza i najważniejsza sprawa – dobry poród to poród niespodziewany! Oczywiście…
Wylot na pełnej piździe, czyli o technikach korzystania z kuwety i tematach okołokuwetowych. Kuweta, czyli…
ęiKoty Bella Bitis*PL mają ogromny zaszczyt zaprosić Państwa do śledzenia cudownego wydarzenia jakim jest I…
Jednym z lepszych miejsc do okazywania światu bezbrzeżnego lekceważenia jest kocie legowisko. Można w nim…