Dużo się działo u nas przez ostatni czas, a ja milczałam uparcie. Złamana upałem, a potem lawiną deszczów, złym nastrojem na przemian z euforią, „nowym” kastratem w stadzie, szukaniem domów dla peterśmierdzielątek z ostatniego miotu, nowymi psami i czekaniem na Godota.
Newsroom
Zatem żeby nadrobić zaległości, w telegraficznym skrócie melduję co następuje:
- Lukier, cukier, ptasie mleczko – wszędzie tylko słodycz. Małe śliczne kotki, cudne, cudne, do schrupania. Latają, zwisają, kołysają się do rytmu i wbrew niemu. Gdzie się nie ruszę, tam maluch, gdzie nie popatrzę – czai się kocię. Pisałam już kiedyś, że rankami mam ich 666. Teraz bywa, że i całymi dniami taką grupą galopują po domu. Jedynie gdy śpią – jest ich sześć. Szóstka w Totolotka.
- Mgła wojny to bardzo cwane pojęcie z zakresu teorii wojskowości, a określające pewien poziom niejasności co do znajomości sytuacji u uczestników operacji wojennej. Tyle wikipedia. A życie – potwierdza.
Arachne spuściła łomot Gajce – a ta nie wiedziała nawet za co. Arachne też nie wiedziała za co bić bengala, co zmienia faktu, że łomot był. Czyli… konflikt bengalsko-peterbaldzki nadal trwa.
- W jedną z niedziel odwiedziła nas pani Monika, fotograf, nie – kociarz, nowa w temacie, niesamowicie miła i kontaktowa osoba. Przywiozła do nas tła, stojaki, tonę sprzętu, ale peterbaldy nauczyły ją szybko robić zdjęcia kotom i zweryfikowały przy okazji wytrzymałość sprzętu na trudne warunki. Zdjęcia wyszły… hmmm… dynamiczne, demoniczne. Pięknie rysują meandry skomplikowanej kociej duszy
- Nasz kocur Piotrek dobrowolnie i na ochotnika zgodził się być małopolskim bankiem krwi. Pod warunkiem, że będzie dostawał codziennie takie żarło, jakie w podziękowaniu dostał za krew, odda swoją do ostatniej kropli!
- Peterbaldziochy mają dwóch nowych bodyguardów. Wielkie jak posągi z Wyspy Wielkanocnej, piękne jak megality Stonehenge. Z gębami dość zakazanymi, a sercami gołąbków – Dona i Drago. Psy – marzenia. Kolejne spełnione!
- Baska – niekwestionowany skarb, diamencik, chodząca charyzma, szyk i styl, pieprzona księżniczka – przeszła na zasłużoną emeryturę. Jej kariera hodowlana była mało spektakularna, bo powiła tylko jedno jedyne dziecię, o urodzie wyjątkowo wątpliwej, ale sercu wielkim i pięknym. Natomiast jako PR-owiec Baska przeszła samą siebie i zdjęcie jej zakazanej morduli wygrało niezliczoną liczbę konkursów, zwróciło uwagę setek osób na naszą stronę hodowlaną /bo Baski zapomnieć się nie da/, a jej oblicze wystraszyło niejedno dziecko u weterynarza i setki na wystawach.
- Sisi – wiatropylny cud świata wciąż oczekuje swych maleństw. A właściwie to ja oczekuję, bo ona wydaje się w ogóle tym nie interesować. Siedzi od wczoraj w sypialni, z Piotrem do towarzystwa i gapią się przez okno cały dzień, bezrefleksyjnie, jak gdyby nigdy nic.
- A ja – stara, głupia krowa dostałam tablet i bawię się jak dziecko w przedszkolu, a gęba mi się śmieje. Tablet – bzdurna sprawa, a radocha jak nigdy.