/

Axis mundi

2 min

Po przyjeździe Newtona z dalekiego kraju Hamleta, w naszej kuchni stanęła dodatkowa kuweta. Zwykle koty robią TO w gościnnym /heheheheheh – może dlatego tak mało u nas gości, hmmm/, ale Newton zainstalował się na kilka dni na kuchennym krześle, a Baby broniła jak lwica wejścia do pokoju i New był nieco zakłopotany tą słynną polską gościnnością.

Axis mundi

Axis mundi

Jak na chłopczyka z dobrego domu przystało, Newton chciał korzystać z kuweci, więc wstawiłam mu drugą, zapasową, do kuchni, by złośliwa Baby nie miała tu wiele do gadania /bo kuchnia to mój regiment i moje ostatnie słowo/.

No i zaczęły się gościnne występy i pielgrzymki w kuchennej kuwecie Newtona.

Moje kociska mają swoją bubu krainę, swoje axis mundi w dużej, drewnianej skrzyni, ozdobnej i praktycznej, a miejsca w środku tyle, że mogą się gonić – co też z lubością czynią. No ale skoro w kuchni wyrosła nowa, miniaturowa kaplica kociego urobku – to wszyscy, absolutnie wszyscy, a co bardziej bezczelni i kilkukrotnie, musieli zeń skorzystać. I były sprawy małego kalibru, ale i zdarzył się karabin maszynowy.

O nie! Ja nie pozwolę na to, by moja kuchnia była jednocześnie plażą i drewutnią. Po gościnnych występach odbywały się dzikie harce po meblach, piecu, zmywarce – więc postanowiłam być cwana i przechytrzyć kociska. Wyczyściłam gościnną kuwetkę do zera i postawiłam ją w kuchni całkiem pustą. W razie nagłego wypadku New mógł skorzystać, ale, w moim przekonaniu, hordy nielegalnych użytkowników odpuszczą, bo co to za frajda nie móc zagrzebać, ani nic upaprać przy okazji – no żadna, mili Państwo.

I co się okazało? Objawienie! Święty widok. Do kuchni przyszli wszyscy, najpierw razem, bo raźniej, potem wycieczki odbywały się osobno, jak do miejsca świętego. Każdy musiał wejść do tej pustej kuwety, a nadziwić się nie mógł. Byli tacy, co siedzieli w środku, a dalej nie wierzyli – co to takiego jest i w jakim celu ma niby służyć – kuweta bez piasku…?  Ale widok był piękny i taki intrygujący. Ktoś na budce kuwety spał, ktoś inny czuwał w środku, kolejny trącał łapą drzwiczki – jak niewierny Tomasz.

I Newton, znów skonfundowany taką ilością kotów i totalnym brakiem intymności, w ciągu jednej chwili zaczął odwiedzać kuwetlandię właściwą, dużą, pokojową, bo tam miał spokój – cała bowiem zgraja bawiła w kuchennej.

O słodki ty mój paniczu!! Newtonie Augustyński – mądrości ty moja!!!

Dodaj komentarz

Poprzednia historia

Sweet noise, czyli odkurzacz

Następna historia

Jest źle, bardzo źle!

Najnowsze od Blog

Mruczenie

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego koty mruczą? Mruczenie jest jednym z najbardziej charakterystycznych dźwięków, jakie koty…

Majtki dla kota

Po kilku latach stawiania oporu, stojąc przed decyzją czy dom po prostu opuścić i uciec gdzie…

Sparta – porodowe know how

Sparta – porodowe know how. Pierwsza i najważniejsza sprawa – dobry poród to poród niespodziewany! Oczywiście dla…

Wylot na pełnej piździe

Wylot na pełnej piździe, czyli o technikach korzystania z kuwety i tematach okołokuwetowych. Kuweta, czyli kocia…