Patrzę czasem w zdumieniu na sforę moich chudych, smagłych kotów, lisiosprytnych bestyjek, które się w moim domu kłębią, kumulują i zwielokrotniają pod wpływem skoków, biegów, kłusów i galopów po cwał. Jak dzikie przetaczają się zwartą, niezniszczalną falangą kociego legionu po wszystkich pokojach.
To prawdziwy bzik tropikalny !
Obsiadają rozgrzane piece, anektują ściany, lampy, sofy, kanapy, łóżka, ba – podporządkowują sobie nawet sufity, zniewalają zasłony, opanowują lodówkę, prężą się pod jarzmem koca, z każdego kąta domu wybiegając z ciągle i cudownie odnawialną energią na głupie zabawy, w dziecięcych podskokach stworzeń beztroskich, którym świat dawno się podporządkował, ba – poddał się wobec tych harców, najpewniej z bezsilności. Nawet bez wzdychania.
W moim domu pachnie mlekiem i macierzyństwem, w kątach męską rywalizacją i niespełnionymi ambicjami, w legowiskach – po prostu lenistwem. Roi się jak w ulu, za dnia bywa, że wrze, buzuje, bzyczy, wierci się i kręci, aż eksploduje, by nocami uspokajać się i wyciszać, odpoczywając. W tym wszystkim jestem ja, królowa matka, władczyni kocich umysłów i żołądków – najmądrzejsza, jedyna, najpiękniejsza. Wierna służąca, sprzątaczka, pani od czyszczenia kuwet i napełniania misek dobrem wszelakim, luksusowym i drogim. Ciotka od głaskania, umilania odpoczynku, organizowania zabawy oraz czasu wolnego. Ja, czyli oddana obsługa pokojowa, iron maiden, chodzący mop. I czasem się tylko zastanawiam kto bardziej choruje na głowę – ja czy moje koty?
10 dowodów na to, że zbzikowałam
- Mówię “przepraszam”, gdy kot usiadł w akurat przejściu i czekam aż się odsunie. Po sprzątnięciu kuwety z kolei mówię „proszę”. Podobnie przy serwowaniu kotom jedzenia. Tak, przy SERWOWANIU jedzenia KOTOM.
- Puszczam kota przodem w drzwiach.
- Kupuję kotu wołowinę, a sama wpieprzam kurczaka.
- Nadaję kotom ludzkie imiona i po domu śmiga Piotrek, Wiesio, Basia i inne znakomitości.
- Wypłakuję smutki na kocim ramieniu, a z niektórymi kotami podejmuję dialog, pozostawiając ostatnią wypowiedź po stronie kota, żeby nie było mu przykro, że chcę go przegadać.
- O kociej mordzie mówię “buzia”, a łapach przednich – “rączki”, o tylnych – “nóżki”.
- Czytam kotu książkę, razem przeglądamy prasę, a wieczorem wspólnie siedzimy na Fejsie.
- Śpiewam kotu piosenki, wymyśliwszy uprzednio jej słowa.
- Kupuję nowy koc i zastanawiam się czy spodoba się kotom.
- Gdy wszystkie krzesła przy stole są zajęte przez kocie kłębki, stoję z braku miejsc siedzących.
A Ty? Czy Ty też zbzikowałeś, drogi Czytelniku?