Moja apteczka porodowa przygotowana do porodu kociąt to:
Moja apteczka porodowa
- Smartfonik + numery telefonów do 3 zaprzyjaźnionych hodowców, do weta, do psiapsi – w celu zdania relacji i podzielenia się radością oraz zadania odwiecznego pytania “ile może trwać najdłuższa przerwa między kociakami?”
- Laptop/ tablet lub laptop + tablet – żeby nie umrzeć z nudów.
- Setka wódki – do odkażania pępków.
- Druga setka – na drugą nogę.
- Karton soku, mała przekąska – gdyby się poród dłużył, a w brzuchu burczało.
- Świece – dla nastroju, bo nie lubimy rodzić przy dużym świetle.
- Latarka – bo nie rodzimy przy dużym świetle, a czasem trzeba coś zobaczyć.
- Dobry film – gdyby się poród dłużył. Jakikolwiek film – gdyby poród trwał w nieskończoność.
- Książka. Nie, nie do czytania, jak mam laptopa i film to i tak nie będę czytać. Po co książka? Bo tak! Pozuję na intelektualistkę, przecież nie powiem, że siedziałam 10 godzin na FB.
- Aparat fotograficzny – by po raz kolejny się przekonać, że gluty i krew nie wychodzą dobrze na fotach.