/

Anarchia, demolka, element wywrotowy

2 min
Anarchia

Dziś wpis o Arachne. Jako, że kocica jest w stanie najwyższego błogosławieństwa, zapłodniona obficie i bez oszczędności, chciałam o niej skreślić kilka słów, bo podejrzewam, że w najbliższym czasie będzie główną, albo i jedyną bohaterką bloga. Pieprzyć resztę, teraz będzie rządzić Arachne, czyli…

Anarchia, demolka, element wywrotowy

Więc jeśli ktoś jej nie zna przynajmniej z widzenia, krótka notka na temat Jej Wysokości Arachne Bella Bitis.

Anarchia, demolka, element wywrotowy. Punkówa, krzykacz-dyskutant, piękna żmija. Rebelia, bezprawie, rewolucja – antagonista marmurków i rozetek bengalskich, miłośnik polowań bengalskich, dysydent bengalskiego strachu.

Co na skórze, to i w głowie – mówi się o szylkretkach, czyli ogólnie – jeden wielki bałagan. Kobieta z charakterem, z pazurem, z inklinacjami. Ma swoje sprecyzowane zdanie w każdym temacie, a jej poglądy na świat są dość zdecydowane. A z resztą, pal licho jej poglądy, i tak nikt nic nie rozumie z tego, co gada Arachne. Bardziej chodzi o to jak ona gada… Przede wszystkim gada cały czas. I jak już masz człowieku dość tego ciapatego natręta i marzy ci się wielki, cichy knebel, nic z tego. Ona i tak nie odpuści. Przyjdzie, szarpnie cię za włosy, powie ci swoje wprost do ucha /głośno/. Albo stanie na wysokości twoich oczu, żeby mieć pewność, że nic, absolutnie nic poza nią nie jest dla ciebie widoczne – i zaczyna dyskutować. Ty o coś spytasz, ona odpowie, ty z ciekawości znów zagadasz, by sprawdzić czy się odezwie, choć właściwie nie musisz – odezwie się zawsze i jej słowo musi być ostatnie i jest zawsze najmądrzejsze. Żeby więc uniknąć niemiłych sytuacji, w których Arachne czuje się ignorowana i nie wysłuchana, każdy jej słucha potulnie i do końca. Inaczej przeszyje cię takim wzrokiem, ale taaaaakim, że robi ci się wstyd. A tego przecież nikt nie lubi – wstydu i poczucia winy.

Arachne to kotka-instytucja, najlepsza matka świata. Opiekuńcza, mleczna, ciepła i miękka. Pieprznięta z tym swoim noszeniem kociąt w coraz to ciekawsze miejsca, no ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie pieprznięty… Arachne dzieci nie rodzi, ona je z siebie wypluwa, między jednym a drugim słowem w swoich kocich tyradach. Jej porodowy drybling i nagłe zwroty akcji powodują, że jestem trochę bezsilna.

W zeszłym roku Arachne zgotowała mi niespodziankę. Kocięta szykowały się na świat cały wieczór i całą noc praktycznie, Arachne podparta w boki jak basza, już była gotowa, by zacząć wypluwać, aż nagle cisza jak makiem zasiał. Wszystko ustało. Ja trwałam na posterunku od wieczora do 9.00 chyba rano, bez kropli najmniejszej snu. O 9.00 padłam umęczona adrenaliną, która nie nadeszła. I obudziłam się dwie godziny później. A właściwie obudził mnie dotyk zimnych, kocich nosków.

Powiła, franca jedna, gdy ucięłam komara, pod moją kołdrą, między moimi nogami. Jak to zobaczyłam, miałam stan przedzawałowy. I takie dziwne poczucie, że to ja te maluchy urodziłam. Arachne bowiem była już przy miskach z jedzeniem, pociechy zostawiając z niańką, mało wprawdzie odpowiedzialną, bo drzemiącą na swoim posterunku. Ale… pal licho kocięta, pełny brzuch ważniejszy.

Dodaj komentarz

Poprzednia historia

Lunch time

Następna historia

Kocie wyzwiska i inwektywy

Najnowsze od Blog

Mruczenie

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego koty mruczą? Mruczenie jest jednym z najbardziej charakterystycznych dźwięków, jakie koty…

Majtki dla kota

Po kilku latach stawiania oporu, stojąc przed decyzją czy dom po prostu opuścić i uciec gdzie…

Sparta – porodowe know how

Sparta – porodowe know how. Pierwsza i najważniejsza sprawa – dobry poród to poród niespodziewany! Oczywiście dla…

Wylot na pełnej piździe

Wylot na pełnej piździe, czyli o technikach korzystania z kuwety i tematach okołokuwetowych. Kuweta, czyli kocia…