Zwykły dzień kotów
Nic nadzwyczajnego… obserwacja ptaków od 7.00, poranne obżarcie się do granic możliwości, potem odsypianie do 12.00-13.00. Dalej lekkie przebieżki wczesnym popołudniem, jakiś mały wpierdol do 15.00 /koniecznie niewinnym, bo przyjemnie rośnie puls/.Od 16:00 wszystkie sprawy higieniczne – typu pucowanie tyłka sobie, uszu sąsiadowi, mycie się oczywiście śliną /bo to takie higieniczne – sic!/, obwąchiwanie strategiczne okolic pod ogonem. Przebieżka po kątach celem aktualizacji mapy terenu. Kontrolny sik koło kanapy. 3 puszki kolejno. 3 chrupki kolejno. Klocek z zakopywaniem. 2 siki. Klocek.
Do 19.00 się wyrabiają. Od 20:00 bajlando, słodka napierdalanka, jazdy po bandzie i bez trzymanki, we wszystkich kategoriach wiekowych. Przeginanie pały. Sranie, sikanie, rzyganie. Seks, seks. Sikanie. Wąchanie. Rzyg i dwa pawie. Demolka. Destrukcja. Sajgon. Huragan i burza tropikalna w jednym. Oko cyklonu. W międzyczasie oczywiście okno żywieniowe – dobrze podkręca metabolizm.
Potem, jakby znienacka i dość nagle – zaskakujące zmęczenie, lekki spadek prędkości, schodzimy powoli do lądowania, kołowanie nad legowiskiem, puls coraz niższy. Kontroler na wieży pada jako pierwszy. Zwieszenie. Spanie. Mruczenie. Podwozie do góry. Halucynacje, marzenia. Kontroler lotu wydaje zgodę na lot poza galaktykę. Pilot jest gotowy. I leeecciiiii! Mleczna droga. Białe, dzikie myszy. Białe, małe myszki. Obłoczki…. aż do zen.
Tak wygląda przeciętny dzień, przeciętnego kota.
Wesoła Wigilia kotów
A jak wygląda dzień kota w Święta? A w Święta nieco inaczej, bo dzień święty należy święcić! Musi być więc z fantazją, z namaszczeniem i z dużym akcentem na to, żeby było naprawdę niecodziennie. A więc… o 7 rano ktoś stłukł pół zastawy, która się sama wysunęła uprzednio z szafki, zerwawszy jednocześnie lampki świąteczne z futryny. Jak się to stało? Co z grawitacją? – na te pytania nie ma odpowiedzi. Zadane wybrzmiewają głucho, a małe łepetynki nie podejmują trudu zrozumienia o co pytam i patrzą na mnie tylko wiernymi i ślepo zakochanymi oczętami. Nawet jak zakrzyknę “Basałyki! Pędraki, karakany! Pizdeczki, wypierdki! Do chuja pana świeczki, co żeście odpierdolili z tymi talerzami z szafki?” – dalej cisza, odpowiedzi brak. Mapa nieczytelna.
No ale nic, zjebka zjebką, ale jeść trzeba. Więc zaraz potem kompulsywne śniadanie i inauguracja całodziennego okienka żywieniowego jednocześnie. Potem dosypianie z ugniataniem kocyka. 0 10.00 w Wigilię jesteśmy już po pierwszej wizycie u weterynarza – łapa zszyta /resztki potłuczonego talerza/. Spranie i doczyszczenie śladów krwi rozniesionych po całym domu przez resztę kotów zajmie jedynie 1,5 godziny.
Południe – ciężarka kotka /z terminem na po świętach/ zaczyna mieć się bóle parte. Doskonale. O 18.00 pierwsze jej dziesięć kociąt jest już szczęśliwie na świecie. Wprawdzie wyglądasz jak rzeźnik, ale za to czujesz się jak Dr Quinn.
Gdy spadała z nieba pierwsza gwiazdka, jakiś koci młodziak wpadł do wiadra z mopem, szczęśliwie został szybko uratowany! Nieszczęśliwie, że woda była z Ludwikiem. Sprawdzasz więc co rusz czy nie puszcza baniek nosem albo drugą stroną. O 19.00 wspólnie ubieramy choinkę i to jest zajebista zabawa w “nie wolno, a kysz, uciekaj” kontra “i tak będę robić co chcę, nie jesteś moją matką”. Godzina 20.00 – weterynarz przyjeżdża na wizytę domową i wyciąga resztki bombki z oka. No more drama, please! Szczęśliwie i nareszcie, o 21:00 odpalamy pierwszą butlę grzańca, a koty zaczynają jarać kocimiętkę. W domu unosi się przyjemny biały dym, który przywodzi na myśl słynne “Smoke on the water” Deep Purple. W powietrzu skrzą dźwięki elektrycznej gitary i pachnie sosną. Wigilia! Pierwsza gwiazdka objawiła się późno, ale za to z pierońską mocą! Podano do stołu! Pyszności z kłakami!
A potem? Potem leżymy już wszyscy na podłodze przed gorącym kominkiem. I my ludzie, i koty – nażarci, bezwstydni, lekko nietrzeźwi. Śliniąc podusie, ocieramy się wzajemnie o siebie dla przyjemności i lulamy. A każdy słodko i niewinnie jak Dzieciątko w stajence, co to się przed chwilą urodziło. Jesteśmy sobą – spokojni, piękni i wolni. Wszyscy razem. Koty i ludzie. Ludzie i koty.
A o 24:00 robimy swoją własną Pasterkę i dziękujemy Jezuskowi, że się urodził, bo to jest bardzo wspaniała nowina!! Gloria in excelsis Deo! A po Pasterce będziemy robić rzeczy niegrzeczne, zakazane i całkiem nielegalne. O yeah!